Kochani, dziś w nocy wróciłam z Korolówki od Misia i Jego rodziców - zawiozłam kilka ważnych dokumentów, które muszą zabrać ze sobą w drogę do Kolonii... przede wszystkim jednak bardzo chciałam Ich poznać... Mimo iż dzieli nas blisko 600 km. warto było jechać :)
Mama i tata Misia to bardzo ciepli, bardzo gościnni ludzie. Mimo iż mieszkano jest bardzo malutkie czuć w nim swoiste "ciepełko" bijące od każdego z domowników... Jest tato, który tak jak pisałam w reportażu o "Małym Żołnierzyku" jest ostoją rodziny, bardzo spokojny, zrównoważony, prawdziwy, kochający ojciec... Serce mi się ściskało jak tulił Misia i mówił do Niego: "Mój maleńki"... Mama, bardzo ciepła, kochająca, gotowa na każde zawołanie, na każde wyciągnięcie ręki, zawsze w pobliżu...
Nasz mały bohater nieustannie w ruchu... biega, skacze, huśta się w huśtawce, jeździ rowerem - patrząc na niego ma się wrażenie, że nastąpiła jakaś totalna pomyłka w diagnozie... Gdyby nie łysa główka i troszkę blada cera nikt nie mógłby powiedzieć, że Michałek jest choć trochę chory... Jakby na przekór wszystkiemu chce pokazać, że jest zdrowy... W oczkach Jego widać jednak pewne przerażenie... Prawdziwy Mały Żołnierzyk... Mimo iż bardzo chciałam wyściskać Go od Was wszystkich nie dał mi się przytulić :-[
Rodzeństwo Michałka, brat Łukasz i Julka są naprawdę wspaniali - Łukasz mimo swoich 13 lat jest taki bardzo... dorosły. Dużo pomaga, bo kiedy mama z Michałkiem w szpitalu a tata w pracy to on przejmuje obowiązki domowe. To wspaniały, młody chłopak. Julka to śliczna, kochana przytulanka :) Bardzo pomocna, prawa ręka mamy :) Ujęła mnie za serce swoimi smutnymi oczkami w reportażu, jednak w rzeczywistości jest bardzo radosna, wesoła i rozgadana :)
Każdemu z Was chciałabym w imieniu rodziców z całego serca jeszcze raz serdecznie podziękować za to, że to dzięki Wam jadą do konsultacje, że dzięki Wam Michał dostał szansę, że iskierka nadziei, która pali się dla Niego w dalekiej Kolonii jeszcze nie zgasła. Jesteście najpiękniejszymi duchowo ludźmi na świecie - chylę czoła przed każdym z Was.
Jutro Michaś z mamą jadą do Lublina zrobić kontrolne badania - prawdopodobnie Michałek dostanie płytki krwi.
Jutro późnym popołudniem wyruszają w drogę do Kolonii...
Serdecznie dziękuję też Kasi - wspaniałej młodej dziewczynie, która jedzie z Nimi charytatywnie jako tłumacz...
Trzymajmy kciuki za szczęśliwą drogę...
Z podziękowaniem dla wszystkich Dobrych Aniołów Misia:
10 komentarzy:
Co tu komentować.Trzymam kciuki jak mocno potrafie.Modle sie za całą rodzine.I czekam na kolejne dobre wiadomości.Powodzenia.
Ja również.Czekam z wielką nadzieją w sercu, że Michałek wyzdrowieje.Trzymajcie się, a ja będę trzymać za Was i rozsyłać prośby wśród znajomych nieznajomych o pomoc dla Michałka.
A może to prawda,że pomylili wyniki w Lublinie,bardzo ale to bardzo bym tego chciała,żeby lekarze w Niemczech powiedzieli,że nie jest żle,a wszystko wróci do normy po niewielkim leczeniu.TRZYMAJCIE SIĘ KOCHANI.
Kochani, spokojnej podrozy!
Wszyscy tutaj z zapartym tchem czekamy na wiesci.
Powodzenia
Kochani szczęśliwej podróży i wracajcie z DOBRYMI wieściami. Chociaż daleko...jesteśmy z Wami i trzymamy kciuki! Michałku jesteś NASZYM Dzielnym Żołnierzykiem i WYGRASZ ta i resztę bitew!
Ściskam Cię mocno!
Raz jeszcze powodzenia,wszystko powoli wróci do normy,buziaki no i oczywiście szczęśliwej drogi.
Po przeczytaniu historii choroby Michłka jestem pewna, że wszystko pójdzie dobrze. Tyle juz diagnoz powalajacych wystawiono temu dziecku, a on poprostu obalał każdą. Będzie więc żył na przkór wszystkim i wszystkiemu, bo i ta diagnoza w Niemczech zostanie obalona. Jestem o tym przekonana na 200%
Powodzenia Michałku.Wszystko jest na dobrej drodze.
Nasze male sloneczko , jedz po zdrowko i wracaj do nas szybciutko.BUZIACZKI KOCHANIE ;)
Jedżcie z Bogiem.
Z darem modlitwy.
Alicja
Prześlij komentarz