piątek, 17 czerwca 2011

Nocka upłynęła Misiowi spokojnie... Dzisiaj Michaś już bez chemii, ale zostają w szpitalu...  Jest w zadziwiająco dobrym stanie czemu wszyscy się dziwią a przecież nasz Misio to dzielny facet i łatwo sie nie poddaje...
W poniedziałek beda badania po tej ostatniej chemii, która Michał wczoraj skończył... Daj Boże, żeby choc trochę pomogła...

Przed chwilą wróciłam z poczty - wysłałam płytki z wynikami do Heidelberga... oni zawsze są niezawodni, tak szybko odpowiadają na nasze prośby o konsultacje...
Jestem też po kilku rozmowach telefonicznych, które niestety, na dziś nic nowego nie wnoszą ale...
- pani prof. Alicja Chybicka ma już dokumentację naszego Misia na swoim biurku - cały dzisiejszy spędzi na wykładach i na pewno w poniedziałek (bo weekend :( ) dostaniemy od Niej odpowiedź...
- pani prof. Walentyna Balwierz równiez otrzymała wczoraj dokumentację Michałka na swoje biurko ale od wczoraj jest na 2-dniowej konferencji i bedzie dopiero w poniedziałek... na pewno nam odpowie...
- pani doktor Billewicz nie otrzymała ode mnie maila - nie został on doręczony ze skrzynki głównej ale przemiła pani sekretarka podała mi adres bezpośredni i od razu wysłałam wszystko co mamy o Misiu...

Wszystkie pani sekretarki są przemiłe i bardzo pomocne... naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem...

W komentarzach piszecie o klinikach w Stanach - będziemy wysyłać również do Stanów - czekam na przetłumaczone wyniki badań i od razu wysyłam - bierzemy pod uwagę St. Memphis i Los Angeles...

Jeśli chodzi chemię TVD to jeszcze dziś zapytam Iwonkę...

Mam nadzieję, że stan konta w Fundacji również się podniósł, panie z fundacji podadzą mi nowy stan na początku przyszłego tygodnia...Wysłaliśmy trochę apeli (Ewuniu, Bogusiu - dzięki) do firm z prośbą o pomoc finansową i mam nadzieję, że przyniesie to oczekiwany odzew. Będziemy musieli uzbierać wielką kwote pieniedzy dla Misia... Ale damy radę, nie raz już sie udawało... Razem możemy bardzo wiele...

Dziękuję za wszystkie slowa otuchy, które zamieszczacie i tu i na nk i wszędzie... To bardzo pomaga rodzicom i rodzeństwu, bo przecież Michaś ma brata i siostrę, przetrwać ten trudny w ich życiu czas....  Jesteście kochani i niezawodni - zawsze mozna na Was liczyć...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

I jeszcze w Ohio, kochani spróbujcie też tam...

Anonimowy pisze...

Boze jakbym chciala zeby ten koszmar skonczyl sie juz i nasze dzieci mogly w koncu cieszyc sie normalnym dziecinstwem..