sobota, 31 grudnia 2011

Kochani,

Michaś dziś od rana jest bardzo podekscytowany nadchodzacym wieczorem i pokazem fajerweków, jakie czekają na odpalenie przed Jego domkiem... Czuje sie dzis wspaniale i gdyby nie pompa i podsinione oczko nie byłoby znać, że jest chory... Mama ze łzami w oczach mówiła mi, że jest dzis tak szczęśliwy, wesoły, radosny jak nie był dawno... W ogole dziś nie spał, nie może doczekać się nocki :)

 Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że wiele fajerwerków zapłonie dziś na niebie naszego Misia - spełni się jedno z następnych Jego wielkich marzeń...

I dla Was specjalnie, Kochani Przyjaciele piękny usmiech Naszego Małego Żołnierzyka

KOCHANE ANIOŁY, CHCIAŁEM W IMIENIU MISIA I CAŁEJ NASZEJ RODZINY ŻYCZYĆ WAM W TYM NADCHODZĄCYM 2012 ROKU WSZYSTKIEGO CO DOBREM SIĘ ZWIE, SPOKOJU DUCHA, JAK NAJMNIEJ TROSK I OBY TEN NOWY 2012 ROK BYŁ LEPSZY I NIE BYŁO TYLE BÓLU I CIERPIENIA I ZMARTWIEŃ I ŻEBY LUDZIE BYLI SZCZĘŚLIWI 


 MISIO nockę przespał spokojnie i jak zwykle co dzień rano najpierw ciasto,  później śniadanko i leki a dalej to nie może się doczekać fajerwerków i pomaga,  Próbuje wszystkiego co mama przygotowuje, bo MISIO musi pierwszy spróbować i mówi co dobre a co nie :) 
 Z bólem różnie, tylko teraz nóżka jeszcze doszła z bólami ale dostaje większą dawkę morfiny lub jakiś inny środek przeciw bólowy i jest okej bawi się i rozrabia - tata MISIA.

piątek, 30 grudnia 2011

Kochani - odnosząc się do komentarzy, które pojawiają się pod wpisami...

Juz w maju i czerwcu wysłaliśmy dokumenty do różnych klinik na całym świecie. Wysłaliśmy je również do kliniki w Chicago, o której piszecie... Niestety, nie mogą tam pomóc naszemu Misiowi. Oprócz Chicago badania Misia wysłalismy do St. Memphis, do Los Angeles, Nowego Jorku, do Cincinatti, do Paryża, Kliniki Gemelli we Włoszech, do Chin, kilku klinik w Niemczech i kilku innych. Wysyłalismy je wszedzie gdzie tylko był podany jakis kontakt.

Bardzo dużo rodzice Michałka rozmawiali z profesorem Bertholdem na temat szans naszego Bohatera. Była przy tym nasza kochana Kasia - tłumaczka. Profesor jeździ po całym swiecie na konferencje, sympozja na temat leczenia neuroblastomy własnie i jesli byłby choc cień nadziei na pewno powiedziałby o tym i Michał pojechałby tam, gdzie mogliby Go leczyć.

Wiem, że chcecie pomóc, kochani ale rodzice Michałka robili i robia nadal co w Ich mocy... Niestety, wznowa neuroblastomy to przeciwnik nie do pokonania... Rodzice czytając te komentarze maja wyrzuty sumienia i nie moga spać po nocach, bo myslą, że jednak nie zrobili wszystkiego co mozna było zrobić...

Mysle, że obie cudowne Ole wybaczą mi, ale wkleję tu to, co napisali do rodziców Michałka:

"Kochani, nie miejcie żadnych wątpliwości co do słuszności Waszych działań.. Robiliście i robicie dla Misio wszystko to co najlepsze. Stanowicie dla mnie wzór miłosci rodzicielskiej - trzeba wyjątkowego, pozbawionego egoizmu uczucia, wielkiej odwagi i dojrzałosci,żeby umieć wybrać to co dla dziecka w takiej chwili najlepsze..Choćby równocześnie rozrywało to serce Rodzica.

Misowi potrzebny jest teraz spokój i Wasza obecność.Dość już przeszedł, dość juz się nawalczył. Będac przy nim całą Rodziną dajecie Mu to co teraz najlepsze..."

"Czasami taka próba ratowania dziecka za wszelką cenę świadczy po prostu o tym, że rodzice nie liczą się z dzieckiem, tylko z własnym potencjalnym poczuciem straty. Tak jak Wam powiedział profesor, są terapie, które mogłyby zabić Michałka. Podejmowaliście i nadal podejmujecie bardzo trudne i nie dla wszystkich zrozumiałe decyzje, ale wg mnie są to decyzje bardzo mądre odpowiedzialne i co najważniejsze nastawione na to, by Misiowi nie zrobić większej krzywdy, niż ta, którą wyrządził mu los. Cieszcie się sobą i nie miejcie żadnych wątpliwości, że postępujecie słusznie.
Buziaki dla Misia... :-* :-* :-*"


czwartek, 29 grudnia 2011

Kochani, przepraszam, że dopiero teraz ale nie było mnie dzisiaj cały dzień przed komputerem.

Michałek wyjątkowo spokojnie przespał dzisiejsza nockę - rano wstał,  ubral się, zjadł z Łukaszkiem sniadanko i  zabrał się za swoje zabawki :)
Był dzisiaj u Nich Ojciec Filip z panią Małgosią - psychologowie z hospicjum Mały Książę z Lublina. Ojciec Filip rozmawiał po kolei z Łukaszem, Julką, rodzicami, Michałkiem - to bardzo ciepły, pełen humoru i radości człowiek. Usiadł na podłodze obok Michałka i od razu złapali ze sobą kontakt. A jak do towarzystwa dołączył Julci chomik - Stuard Malutki, to wszelkie lody zostały przełamane.
Ojciec Filip postara sie przyjeżdżać jeszcze jak tylko będzie mógł, natomiast 6 stycznia odprawi w domku Michałka mszę świętą.

Dzisiaj Tatus Misia kupił zapas fajerwerków  na noc sylwestrową - mógł to zrobic dzieki pani Ani, która postanowiła spełnić jeszcze jedno z marzeń naszego Wojownika o super petradach na Sylwestra i przekazała na ten cel odpowiednie srodki... Dziękujemy, kochana :*

Dziękujemy wszystkim za modlitwę, za intencje, za prezenty - wsparcie finansowe (nie wymieniam wszystkich z imienia i nazwiska, bo nie wiem czy mogę)... Dziękuję, że jestescie, kochani :*
Witajcie Kochani. MISIO nockę przespał spokojnie, zjadł śniadanko z Łukaszem i wzioł leki. Dzisiaj MISIA i nas odwiedził Ojciec Filip z panią Małgosią z hospicjum, jest on założycielem i dyrektorem Lubelskiego Hospicjum Małego Księcia i jest psychologiem i rozmawiał osobno z nami rodzicami, MISIEM, Julką i Łukaszem i z całą rodziną. Jest bardzo fajnym i miłym człowiekiem i zapowiedział że 6-ego stycznia odprawi mszę u nas w domu i MISIO się zgodził- tata MISIA.

środa, 28 grudnia 2011

"MISIO po wizycie pana pielęgniarza z hospicjum poczuł się lepiej, bo przespał się dwie godzinki i pan pielęgniarz podał MISIOWI środki przeciw bólowe i zmienił opatrunek i porozmawiał z MISIEM... 
Te bóle to normalne, bo choroba idzie do przodu :( Za dwa dni przyjedzie pani doktor, ale tego dziadostwa nie zatrzyma, niestety...


Teraz MISIO pomaga mamie robić pierogi :)


Dzięki pewnej pani MISIO będzie miał super pokaz fajerwerków na Sylwestra a jak się dowiem jak ta pani się nazywa to jeszcze raz jej SERDECZNIE PODZIĘKUJE - tata MISIA."

Witajcie Kochani, MISIO nockę przespał w miarę spokojnie obudził się, zjadł śniadanko i wziął lekarstwa i coś zaczeło boleć oczko i w boczku i wziął dodatkowo środek przeciw bólowy i położył się i zasnął.  Dzisiaj przyjeżdża pani doktor i pielęgniarka z hospicjum, żeby MISIOWI zmienić opatrunek i podłączyć następną dawkę morfiny oraz zbadać MISIA - zobaczymy co powiedzą na te bóle - tata MISIA.

wtorek, 27 grudnia 2011

Witajcie Kochani - MISIO pomału zaczyna odczuwać święta, jest trochę zmęczony i ból zaczyna mu bardziej dokuczać i położył się - może się prześpi...
Chciałbym przy okazji podziękować za przesyłki pani Karolinie Kosińskiej z Torunia i pani Bogusławie Malinowskiej  z IRLANDI I WAM WSZYSTKIM - tata MISIA.
Witajcie Kochani, MISIO nockę przespał w miarę spokojnie, obudził się, pojadł ciasta  a teraz je śniadanko, które robi sam z Łukaszem i zajada - zaraz leki  a dalej zobaczymy... Ból na razie mu mocno nie dokucza no bo morfina mu uśmierza.


 DZIĘKI KOCHANI ZA DOBRE SŁOWO IŻE JESTEŚCIE Z MISIEM I Z NAMI tata MISIA.

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Witajcie Kochani, MISIO dzisiaj czuje się w miarę dobrze. Apetyt mu dopisuje, ból za bardo mu nie dokucza, bawi się z Julką i Łukaszem tylko z paniami z hospicjum nie za bardo chce rozmawiać, bo ich nie zna ale pomału się przyzwyczai a poza tym jest okej - tata MISIA.

niedziela, 25 grudnia 2011

"WITAJCIE KOCHANI - MISIOWI nocka mineła w miarę spokojnie tylko miał jakieś dziwne sny, bo mówił nie wiadomo o czym. Raniutko wstał i zjadł śniadanko, wziął leki i teraz się bawi i rozrabia. Ból mocno mu nie dokucza na szczęście.  Ktoś w komentarzach  pyta czy MISIO bierze jeszcze morfine - tak, cały czas prez pompę leci 24 godziny na dobę, bo inaczej ból by mu mocno dokuczał a nie chcemy tego - tata MISIA."





Od taty:

"MISIO nie mógł się doczekać kolacji WIGILIJNEJ, był bardzo podekscytowany. 
Ból jakoś za bardzo mu nie dokuczał dzisiaj... i prezenty pod choinką to była atrakcja jak dla każdego dieciaka... 
Jak widzi się radość w oczkach MISIA to aż serce się raduje i choć na chwile się zapomina...
Nie są to jednak takie święta jakie powinne być - tata MISIA."

sobota, 24 grudnia 2011

Od tatusia o godz.  6.20:

"Witajcie Kochani - MISIO już nie śpi, ziadł troszkę szarlotki, którą zaamówił sobie na święta. 
Nocka mineła spokojne - tata MISIA."


ŻYCZYMY WAM WSZYSTKIM, DOBRE I KOCHANE ANIOŁY WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, SPOKOJNYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA I NIECH DZIECIE NOWO NARODZONE WYNAGRODZI WAM ZA WASZE DOBRE SERCA CZYNY I MYŚLI - MISIO WRAZ Z RODZINĄ."


I ode mnie dla wszystkich, którzy odwiedzają tego bloga serdecznie życzenia. Niech te święta będą czasem radości i milości a promień Gwiazdy Betlejemskiej niech ogrzeje nasze serduszka i napełni je nadzieją i pokojem. Dziękuję Wam, że jesteście... Dorota

piątek, 23 grudnia 2011

Michałek dziś czuł się nie najlepiej - był rozdrażniony, troszkę bardziej niż zwykle Go pobolewało. Jest bardziej senny, ale to pewnie zasługa poprzedniej nieprzespanej nocy... Nie przeszkodziło to jednak w ubieraniu choinki. Zobaczcie sami :



Bardzo cieszył się, że może to robić.. Potem zadowolony, specjalnie dla nas zapozował w całej okazałości do zdjecia z pozdrowieniami dla wszystkich cioć i wujków, którzy tu zaglądają...



Dziękujemy wszystkim za prezenty, które docierają do Michałka. To wielka radość dla chlopca, bo święta Bożego Narodzenia to czas prezentów przecież. Dziękuję w imieniu Rodziców wszystkim dobrym Aniołom, dzięki którym Michaś tak radośnie się uśmiecha. Jesteście kochani :*
Tatuś Misia pisze do nas:

"Witajcie - MISIO nockę przespał spokojnie, teraz się obudził i będzie jadł śniadanko i czeka na ubieranie choinki :) ale trochę póżniej, bo ja jadę najpierw kupić karpia i MISIO też czeka bo u nas karp żyje aż do wigili - tata MISIA."

czwartek, 22 grudnia 2011

Od taty Misia:

"Witajcie-  MISIO to nie to samo dziecko co w szpitalu, o niebo lepiej się czuje i apetyt w miarę. 
Bawi się z rodzeństwem, nawet pomaga mamie przy wypiekach świątecznych - tata MISIA."
Michaś już na nóżkach - jest rannym ptaszkiem :) Rano wstał, zjadł sniadanko, poprosił zeby schować pościel, bo nie bedzie leżał w łóżku... ubrał się i w tej chwili bawi sie z bratem... 
W południe przyjedzie pani doktor z hospicjum zobaczyć czy wszystko w porządku...

Tata mówi, że to nie to samo dziecko co w szpitalu - to cud prawdziwy to co się dzieje z Misiem po przyjeździe do domku...
Wiadomość od Taty Michałka:

"Kochani, zobaczcie o której był robiony ten wpis- MISIO jeszcze nie śpi, tylko coś podjada i mówi, że mu sterydy podają i chce mu się jeść chociaż nie dostaje. To atmosfera domu tak działa. Czytał książeczki, które dostał i powiedział żeby mama poszła spać, a ja z nim mam jeszcze posiedzieć to wedle życzenia dla MISIA wszystko- tata MISIA."

środa, 21 grudnia 2011

Z pokoiku Misia na LS:

"MISIO jeszcze nie śpi, zjadł kolacje i wziął kompiel i jeszcze chce pobuszować w internecie. Widać, że dom to magiczne miejsce i bardzo dobrze wpływa na MISIA"


To prawda, Dom to miejsce gdzie Michał staje na nogi... Kochani, dziękujemy za wszystkie wspaniałe komentarze.. jestescie kochani :)







Kochani... Michał jest niesamowity i drzemią w Nim niespożyte siły. Oczywiscie, po przyjeździe do domku stanął na nóżki. Najadł się a potem zaczął bawic się z chomikiem Julci :) Ma pompkę, która podaje środek przeciwbólowy ale to taka mała pompka, którą może Michas nosić przy sobie i może normalnie chodzić... nie musi non stop leżeć w łóżeczku...

A cała podróż trwała 55 minut - jechali karetka na sygnale...
Własnie dzwonił tata - Michaś juz w domku - w tej chwili jest jeszcze pani doktor i pielęgniarka z hospicjum... dojechali szybciutko, bo karetka jechała na sygnale  żeby nie męczyć Misia za bardzo...
Michaś z mamą już czekają na karetkę, która zawiezie Ich do domku... Misiu cieszy się, że wraca do siostry, brata, taty, swoich zabawek :) W domku czeka na niego nowy tapczanik, nowa kołderka, podusie, szafki, na których poustawiane sa Jego skarby... Tam musi stanąć na nogi, to miejsce zawsze działa na Niego magicznie... Kochany Nasz...
Od rodziców Misia:

"CHCIELIBYŚMY SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ CAŁEMU PERSONELOWI ODDZIAŁU ONKOLOGI I CHEMATOLOGI DZIECIĘCEGO SZPITALA KLINICZNEGO W LUBLINIE, LEKARZOM,PIELĘGNIARKOM  PANIOM SALOWYM,WOLONTARJUSZOM I WSZYSTKIM CO ZAJMOWALI SIĘ I WALCZYLI Z TĄ PRZEKLENTĄ CHOROBĄ MISIA I OTACZALI MISIA NIESAMOWITĄ TROSKĄ I OPIEKĄ RODZICE IWONA I TOMASZ ROMANIUKOWIE SERDECZNE DZIĘKUJEMY WRAZ Z MISIEM.:

wtorek, 20 grudnia 2011

"KOCHANI JUTRO O JEDENASTEJ JEDZIEMY DO DOMKU JUŻ JEST WSZYSTKO USTALONE Z PANIĄ DOKTOR Z HOSPICJUM MISIO TERAZ ŚPI tata MISIA."




Jest juz po rozmowie a panią doktor z hospicjum. Jutro karetka szpitalna zawiezie Michałka do domku - tam będa na Nich czekali pracownicy hospicjum z całym oprzyrządowaniem - Michas bedzie miał w domku wszystko to, żeby czul się komfortowo. Będzie pompa do podawania srodka przeciwbolowego taka, że Michaś bedzie mógl chodzić, ze nie będzie musiał non stop leżec w łóżeczku... Każdego dnia pani doktor będzie do Nich przyjeżdżać, będą non stop pod opieką... 


Mam nadzieje, że Misiu jak zwykle w domku stanie na nogi... To niezwykłe co dzieje sie z tym chlopakiem jak przekracza progi domu. Z modlitwą i zacisnietymi kciukami czekamy na jutro...
Misiu noc przespał spokojnie... w tej chwili czekają na pania doktor z hospicjum "Mały Książe" w Lublinie aby omówic wszystko dokładnie przed wyjazdem Michałka do domku... Jego stan własciwie jest bez zmian...
Rano Michałek wstał, posiedział troszkę, napił się... teraz drzemie. 
Jak tylko dowiem się czegoś dam znać - wiem jak czekacie...

poniedziałek, 19 grudnia 2011

U Michałka bez zmian narazie - rano wstał, zjadł małe sniadanko, wypił herbatkę i dalej śpi... Chyba nic go nie boli, bo morfina leci cały czas... Dziś był na obchodzi lekarz prowadzący i Michaś zamienił z Nim parę słów...

Jutro rozmowa z hospicjum w szpitalu - przyjedzie tatuś i oboje z mamą będą na tym spotkaniu. Nie wiadomo czy jutro Michałek pojedzie do domku... to zależy od tego czy hospicjum zdąży się przygotować na transport i objęcie opieką Misiaczka... 



Tatuś Misia napisał:


"SERDECZNE DZIĘKI ŻE JESTEŚCIE Z MISIEM I MODLICIE SIĘ ZA NIEGO I Z NAMI BRAK MI SŁÓW ABY WYRAZIĆ WDZIĘCZNOŚĆ ZA TO CO ROBICIE tata MISIA"
Wiadomość od Taty Michałka:

"Kochani MISIO NOCKĘ PRZESPAŁ SPOKOJNIE morfina pomaga dzięki BOGU i oby tak dalej żeby nie cierpiał  SERDECZNE DZIĘKI ZA WSPARCIE- tata MISIA."

niedziela, 18 grudnia 2011

Tata Misia pisze:

"PRZEGRYWAMY WALKĘ :( MISIO I MY WSZYSCY :( Pani doktor mi dzisiaj powiedziała, że wyniki MISIA teraz już się nie liczą, bo mówiła - Nie oszukujmy się, bo lewego płuca osłuchowo już nie słychać to jakby go nie było i stąd ten przeklęty ból MISIA - tata MISIA."
Kochani, Michaś został dziś na stałe podłączony do pompy z morfiną na 48 godzin...

Ból jest juz cały czas, noc przespana bardzo niespokojnie...

W tej chwili Michałek siedzi na łóżeczku, nie śpi... nic go nie boli...

Rano pobrano Misiowi krew na badania i wyniki nie są, niestety dobre.

Tato dziękuje Wam wszystkim za to, że jesteście z Misiem...
Michałka mniej dzisiaj boli, kochani, bo Misiu jest cały czas pod działaniem morfiny... Przez moment poszedł na korytarz pobawic się z dziećmi ale nie wytrzymał tam długo, bo bolało i przyszedł na salę się polożyć... Jest w szpitalu z tatusiem...


Jedyne czego Michałek potrzebuje od nas to naszej gorącej modlitwy... Wiem, że jesteście z Nimi, że na kolanach czekacie na cud uzdrowienia, że trzymacie kciuki... prośmy, żeby nie bolało tak bardzo... żeby nie cierpiał...


Dziękuję w imieniu rodziców Michałka i swoim...

piątek, 16 grudnia 2011

Właśnie rozmawiałam z mamą Misia - jest w domku z Julcią i Łukaszkiem, w szpitalu jest teraz tata Michałka... Po południu Michaś czuł się już  lepiej, ale to pewnie zasługa morfiny, którą Michaś dostaje co 4 godziny... Był nawet taki moment, że Michał był jak dawniej wesoły, biegał po korytarzu, bawił się, grał w gry... To niesamowity chłopak... jest w Nim taka wola życia, że tu wszystko może się zdarzyć... ja to wiem...

W tej chwili do wtorku Michaś będzie w szpitalu a we wtorek zostanie przekazany pod opiekę hospicjum "Mały Kasiążę" w Lublinie... i wypisany do domku :(( Do wtorku jeszcze kilka dni i wszystko może się zmienić. Tylu ludzi modli się o zdrówko tego chłopca, że musi to miec wielką moc.



Kochani, dziękuję za wszystkie komentarze. To ważne dla rodziców i rodzeństwa Misia, że jesteście... To prawdziwy CUD, że wokół tego Małego Wojownika zebrała się taka wielka rzesza wspaniałych osób. Dziękuję, że wpisujecie to co czujecie i dodajecie Im otuchy. 
Dziękuję... 
Kochani... jest bardzo źle... Michała bardzo, bardzo boli.... Lekarze cały czas podają środki przeciwbólowe... Nie ma mowy o pójściu do domu. Dzisiaj ma przyjechać do Nich tato. Nie wiem co mam pisać... Czekamy... Prośmy o cud, bo tylko to może Misia uratować...

czwartek, 15 grudnia 2011

Jest po wizycie doktora... Kochani, płytki ruszyły nareszcie w górę... :) Cieszmy się choć z tego, choc ogólnie inne wyniki są bardzo słabe...
Jutro Michaś dostanie jeszcze porcje płytek i z zapasem leków zostanie wypisany do domu... Narazie Misiu jest zbyt słaby żeby podać mu następną dawkę chemii... w domku nabierze sił i naładuje akumulatorki do dalszej walki...

W dalszym ciągu prosimy o modlitwę... błagajmy o cud uzdrowienia dla Naszego Wojownika...

wtorek, 13 grudnia 2011

Mama Michałka pisze:


"Witajcie, niestety nie jest tak jak byśmy chcieli... Te badania, co dziś Misiu miał robione są niedobre... ma podniesione markery, płytki stoją w miejscu... mimo że się dobrze czuje to jest nieciekawie, niestety... Choroba nie daje za wygraną :( Doktor chce Misia postawić tak dobrze na nogi aby mógł Go puścić do domu...
O następnej chemii nie ma mowy... :("





poniedziałek, 12 grudnia 2011

Jest juz po wizycie pana doktora, który prowadzi Misia ... 

Za chwilkę Michaś dostanie lek na podniesienie płytek... Jutro będzie miał zrobione szczegółowe badania biochemiczne, poziom markerów nowotworowych... Nie wiadomo dlaczego tak się dzieje - skąd ta temperatura, silny kaszel, katar... 



Chyba nie da się wyjść do domku dzisiaj jednak... Długo tym razem trwa Michałkowi podniesienie się po tej ostatniej chemii. My jestesmy przyzwyczajone, że zawsze wszystko szybciutko wracało do normy a przecież to nie zawsze tak jest. U niektórych dzieci trwa to dłużej. Widocznie ta ostatnia chemia była silniejsza a organizm misia słabszy i to jedno z drugim spowodowało taką reakcję.
Wierze, że do nadchodzących  świąt Michas bedzie brykał, bo mimo tych bardzo złych wyników jego samopoczucie jest dość dobre... 


Kochani, bardzo, bardzo potrzebna jest Wasza modlitwa, zacisnięte kciuki, bądźmy razem z Misiem, dodawajmy mu sił choc wiem, ze jesli Jego zdrówko zależałoby od naszych zaciśnietych dloni, Michał byłby zdrowy jak ryba, bo wszyscy non stop je trzymamy. 

Walcz, skarbie nasz kochany.

niedziela, 11 grudnia 2011

Tatuś Michałka napisał dziś:

"Witajcie Kochani - MISIOWI dzisiaj znów spadły płytki i wzrosło CRP i musiał dostać płytki. Jutrzejsze wyjście do domku jest pod znakiem zapytania, bo zobaczymy co jutro doktor powie i jaką decyzję podejmie. Poza tym to jest wszystko w porządku -  tata MISIA."


Misiu, skarbie nasz - walcz i nie daj się... W domku na pewno naładujesz akumulatorki i nabierzesz sił przed następnym blokiem chemii. Trzymajmy kciuki, kochani - módlmy sie o cud uzdrowienia dla naszego dzielnego Wojownika. 

sobota, 10 grudnia 2011

U Michałka dzisiaj wszystko w porządku choć wczoraj Misiu troszke nas wszystkich nastraszył...
Mama pisała tak:

"Misio dzisiaj czuję się dobrze - z rana dostał płytki, bo miał krwotok. Teraz już jest dobrze, chodzi po korytarzu -  teraz njajbliższe badania w niedziele. Jak będzie okej to w poniedziałek do domu."


Trzymamy kciuki, żeby Michaś mógł do domku w poniedziałek pojechać. Wieczorem rozmawiałam z mamą i Michaś miał już humor, cały wczorajszy dzień szalał po korytarzu...  szykował się właśnie do spania. Jak tylko wyniki pozwolą w poniedziałek pójdzie do domku, tam naładuje akumulatorki, bo po swiętach planowana jest nastepna chemia. Bądźmy z Nimi, kochani i trzymajmy kciuki z całych sił...


I specjalne podziękowanie od taty Michałka:


"Chciałbym SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ KRYSI I ZBYSZKOWI za śliczne zdięcia MISIA na NK i w ogóle za wszystko co robią dla MISIA I WAM WSZYSTKIM, KOCHANI - tata MISIA."

czwartek, 8 grudnia 2011

Mama Michałka pisze:

"Kochani,  muszę wam powiedzieć, że płytki ruszyły :)
 W niedzielę kontrolne badania i jak dobrze pójdzie to w poniedziałek do domu. 
Jutro nasz doktor ma dyżur to porozmawiam z nim o dalszej sytuacji. "


Na taką wiadomość czekalismy :) Super, Misiu - jestes kochany :)

wtorek, 6 grudnia 2011

Mama Misia pisze:

"Dzisiaj dalej bez zmian, leukocyty nam doszły do normy ale płytek jak nie było tak nie ma - dziś też dostał płytki i dostanie krew - dalej czekamy"


A my czekamy razem z Wami, kochani i modlimy się w intencji Misia... Pan doktor prowadzący sam nie wie skąd taka sytuacja z tymi płytkami... organizm Misia nie może odbic sie po ostatniej chemii... 


A w szpitalu dzisiaj wielkie swięto - odwiedził dzieci Mikołaj... Wszystkie dzieci dostały super prezenty - nasz Misiu otrzymał super, wypasione autko - takie o jakim marzył :) 





niedziela, 4 grudnia 2011

Kochani, przepraszam za tę przerwę - już szybciutko nadrabiam zaległości.

Własciwie od ostatniego wpisu u Michałka nic się nie zmienilo - wyniki wyszły nawet w miarę dobrze. Michałek, niestety nie miał humoru ale czuł się dobrze, nic go nie bolało... Mama Michałka pisała:

...leukocyty wzrosły, spadło CRP ale spadły płytki teraz czekamy do piątku na następne wyniki-  mimo tego Misio czuję się dobrze,  prawie nie bierze leków przeciw bólowych a temperatura raz jest raz nie ma..." 


Na weekend pojechał do Michałka tatuś, mama pojechała do domku, do pozostałej dwójki dzieci. Tatus napisał na forum Michałka :


"Witajcie Kochani - MISIO dzisiaj czuje się jak na jego stan to okej tylko znów nóżka zaczyna boleć i kaszel nie daje mi spokoju, zobaczymy co powie nam doktor jutro, bo jutro ma dyżur nasz doktor i będą robione badania... apetyt też może być czekamy do jutra.  
Pozdrowienia WSZYSTKIM MISIO z tatem."


Dzisiaj zapadła decyzja, że jednak w poniedziałek Michałek nie bedzie mógł pójść do domku na co wszyscy bardzo liczyli. Niestety, płytki nie chcą ruszyć w górę choć leukocyty rosną - nieznacznie ale jednak idą w górę. Dzisiaj Michałek dostał juz płytki i pewnie jutro lub pojutrze bedą znowu kontrolne badania po to, by sprawdzić czy szpik pracuje już tak jak powienien... 
Mama wraca już do szpitala, do Misia na co On czeka z niecierpliwoscią...


Jeszcze raz przepraszam za moją nieobecność przez kilka dni, obiecuję pisać na bieżąco... Codziennie dzwonię do mamy i jestem na bieżąco w kontakcie, nie zawsze mogę wejść tutaj i napisać... 


Tatuś Michałka dzisiaj na forum napisał:


"Witajcie Kochani - wyniki MISIA nie są zadowalające... CRP  nieco spadło, leukocyty minimalnie poszły w górę ale płytki spadają i MISIO dzisiaj rano dostał płytki... doktor mówił, że organizm MISIA jest wyczerpany, bo tyle co on dostał chemi i przeszedł tyle badań i operacji to i tak twardo się trzyma ale doktor mówił że nadejdzie taki moment że nie poda MISIOWI chemi bo nie będzie chciał MISIA zabić POZDRAWIAMY WSZYSTKICH SERDECZNIE."


Trzymajmy kciuki i prośmy Pana o ciągłą opiekę, prośmy o cud uzdrowienia dla naszego Małego a jakże Wielkiego Wojownika. To jest w tej chwili bardzo, bardzo potrzebne Michałkowi... On tak dzielnie walczy cały czas...