środa, 28 grudnia 2011

"MISIO po wizycie pana pielęgniarza z hospicjum poczuł się lepiej, bo przespał się dwie godzinki i pan pielęgniarz podał MISIOWI środki przeciw bólowe i zmienił opatrunek i porozmawiał z MISIEM... 
Te bóle to normalne, bo choroba idzie do przodu :( Za dwa dni przyjedzie pani doktor, ale tego dziadostwa nie zatrzyma, niestety...


Teraz MISIO pomaga mamie robić pierogi :)


Dzięki pewnej pani MISIO będzie miał super pokaz fajerwerków na Sylwestra a jak się dowiem jak ta pani się nazywa to jeszcze raz jej SERDECZNIE PODZIĘKUJE - tata MISIA."

32 komentarze:

Anonimowy pisze...

Michałku dzielny z Ciebie żołnierzyk. Tule słodko.

M.

witoldyna pisze...

Najważniejsze żeby Michałek czuł się dobrze, żeby go nic nie bolało i żeby mógł się cieszyć każdym dniem spędzonym w domku. A lepienie pierogów... Mi też przydałby się taki pomocnik, bo w lodówce leży kapusta kiszona, a ja jakoś nie mogę się zmotywować do zrobienia pierogów :)

Madzia pisze...

Ehhh... czyli tylko na cud możemy liczyć :( :(
Oby każdy następny dzień był bez bólu. Niech Misiu czerpie jak najwięcej przyjemności i radości z pobytu w domku ... :)

jolave pisze...

Jakoś tak wierzę, że na świecie jest i lekarstwo dla Misia. Może jakieś leczenie niekonwencjonalne - może jakieś naturalne substancje antyrakotwórcze - może coś...

Anonimowy pisze...

wierze ciagle wierze w kolejny dzień, dobrych , niewiarygodnych informacji. Wspieram i pozdrawiam AD

Anonimowy pisze...

Rodzice i Rodzeństwo - Wy też jesteście wielcy i dzielni. To dzięki Wam Misio łatwiej znosi cierpienie i ten trudny los.
Dajecie Misiowi to czego on teraz najbardziej potrzebuje - miłości, Waszej obecności.

Anonimowy pisze...

<33

Gosia pisze...

Tak bardzo chciałabym Wam pomóc..tak bardzo...mogę być tylko być z Wami i się modlić by Misio przynajmniej nie cierpiał a dla Was Kochani Rodzice o mnóstwo sił bo wiem jaki ten czas jest trudny a tu trzeba codzienne czynności wykonywać.Wiem...bo przeżyłam to. Jestem z Wami....

Anonimowy pisze...

Misiaczku kochany nie poddawaj się..

Anonimowy pisze...

czytam codziennie ale do tej pory nie pisałam. Obejrzałam filmy o Michałku i naprawdę brak mi słów zeby powiedziec jak bardzo mi zle i smutno..Ale to na pewno nic przy tym co czujecie dziś Wy jako Rodzina..Co mozna napisać? Nic chyba tylko siły miłości i ukojenia bólu. Lidka

Anonimowy pisze...

Tak bardzo chciałabym pomóc...Wierzę,że Michałek wygra tą nierówną walkę....Trzymaj się Maleńki dzielny Żołnierzyku...modlę się o Twoje zdrowie...

Marta z Bełchatowa pisze...

Misiaczku dzisiaj wysłałam Ci krótki liścik może jeszcze w tym tygodniu dojdzie.Trzymaj się słodziaku.Życzę Ci spokojnej nocki.Buziaczki:]

Anonimowy pisze...

Trzymaj się Kochany..

Anonimowy pisze...

kochana Mamo i Tato Misia..od kilku miesięcy kibicuje waszej rodzinie i serce mi pęka jak widzę co się dzieje...Oczka Misia są takie duże, mądre i spokojne- jakby on już wszystko wiedział... Wierze głęboko, że dziecko przed urodzeniem wybiera sobie samo rodziców i życie jakie chce przeżyć.. Michałek Was wybrał,z Wami chciał spędzić ten czas..cokolwiek by się nie wydarzyło, miejcie na uwadze, że nic nie dzieje się bez powodu. Michałowi w walce z chorobą towarzyszą tysiące osób, które zmieniły swoje nastawienie do świata przeżywając razem z Wami każdy dzień - wiem że marne to dla Was pocieszenie ale Michałek zmienił więcej osób niż można to sobie wyobrazić. Wszyscy modlimy się o cud.

Anonimowy pisze...

Trzymaj się mój Kochany Misiaczku. Mam nadzieję, że już nic Cię nie boli. Modlę się za Ciebie. Karolina

Anonimowy pisze...

ja ciągle licze na cud,przeciez Bog wszechmogący wszystko moze....Czy rodzice Misia probowlai moze jakis metod niekonwencjonalnych ,moze jeszcze tego trzeba sprobowac,nie wolno tak skladac broni,trzeba walczyc,walczyc do konca poki serce bije jest zawsze nadzieja...

Anonimowy pisze...

Zaglądam do Ciebie kilkanaście razy dziennie Michasiu. Rodzice poruszcie niebo i ziemię żeby Go ratować, my Wam pomożemy. Nie poddawajcie się :(

Anonimowy pisze...

Czy naprawdę nie ma już nadziei? :( To takie niesprawiedliwe.

Anonimowy pisze...

http://www.uchicagokidshospital.org/specialties/cancer/neuroblastoma/choose-us.html

KATLA pisze...

Ja myślę ,że rodzice zrobili wszystko co tylko mogli zrobić.Wyjazd do Kolonii również dzięki decyzji rodziców i na pewno przewrócili ziemię ,a jak by Mogli to zmienili by bieg ziemi,aby ratować dziecko,ale niestety w tej chwili to nie od Nich zależy jakakolwiek decyzja ,a tylko od Boga.Ja również,jak wielu z nas nie myśleliśmy,że aż tak choroba da o sobie znać,jeszcze pół roku temu byłam pewna i każdemu mówiłam z naszych znajomych,że Michałek pokona chorobę,dzisiaj proszę Boga aby nie cierpiał,aby ból który Go łapie był zawsze do opanowania,a wtedy będzie bardzo dobrze i na pewno nie zabraknie uśmiechu na buzi Michałka.

Anonimowy pisze...

Też pragnę dać Misiowi gwiazdkę z nieba, tak samo jak mojej córci która jest już dorosła i również potrzebuje takiej gwiazdki!

Anonimowy pisze...

takbym chciala zebys tylko nie cierpial misiu,sercepeka codzien chociaz przynosisz nam rowniez radosc,patrzac na twoj usmiech i jasie usmiecham,wiem,ze w domku przy rodzinie jestes szczesliwy,niech tak bedzie najdluzej jak byc moze.caluje mocno i sciskam serdecznie.niech cie bol omija wielkim lukiem!!!!kocham cie misiu justyna<3

Anonimowy pisze...

Uściski gorące, mały dzielny Michałku - dla Ciebie i Twoich Bliskich!

Myślę o Was i pamiętam w modlitwie

Magda z Warszawy

Anonimowy pisze...

a może jest jakaś szansa jeszcze?
szukajcie,proszę,nie dajcie mu odejść!
walczcie:(

Anonimowy pisze...

Misiaczku jesteś wielki, ale masz wokół siebie wspaniałą rodzinkę... Miłość, ta prawdziwa wszystko zwycięży. Tego wam kochani życzę:)

Anonimowy pisze...

Misiu :( Maludku kochany...
zastanawiam się, czy jest jeszcze coś, co my Twoi kibice tu na blogu możemy dla Ciebie zrobić? Coś co na chwilę pozwoli Ci zapomnieć o tym, że boli i uśmiechniesz się choć na moment? Pytanie bardziej do rodziców, bo nie wiem, czy to już ten moment, że lepiej dać Michałkowi od nadmiaru wrażeń odpocząć i żeby z rodzinką spędzał czas, bo wiem że to akurat uwielbia :)

Jeśli jest coś o czym Misiu marzy, to proszę dajcie znać - poruszymy niebo i ziemię, choć najważniejszego niestety mu podarować nie możemy :(

Jestem z Wami każdego dnia,
Ania.

Anonimowy pisze...

Boję się cokolwiek pisać, ale myślę, że jak najwięcej nowych osób musi się dowiedzieć o sprawie Michałka... Byłoby spełnieniem marzeń, gdyby z Bożą pomocą znalazł się ktoś, kto zna jakiś nowatorski sposób leczenia choroby Michałka...

jolave pisze...

Może choć jakieś jedzenie, które jest silnie antyrakowe.... Niech ktoś rozpali kolejną nadzieję dla tego ślicznego chłopczyka...

Anonimowy pisze...

nie ma takiego jedzenia ,co za pobiegałoby rozwojowi komórek rakowych,jedyne leczenie to chemioterapia,radioterapia i zabiegi operacyjne,a reszta to w rękach Boga;(

Madzia pisze...

Dokładnie, rodzice i lekarze zrobili już wszystko co mogli. Teraz wszystko w rękach Boga..

Anonimowy pisze...

tak,prosze napisac jesli moglibysmy mywszyscy spelnic jeszcze jakies marzenie michalka....


czekam odrana na dzisiejszy wpis..jak dzisiaj misiu sieczuje?czekamy na wiesci

justyna<3

Anonimowy pisze...

Witajcie Kochani MISIO nockę przespał spokojnie zjadł śniadanko z Łukaszem i wzioł leki dzisiaj MISIA i nas odwiedził Ojciec Filip z panią Młgosią z hospicjum jest on założycielem i dyrektorem Lubelskiego hospicjum Małego Księcia i jest psychologiem i rozmawiał osobno z nami rodzicami MISIEM ,Julką i Łukaszem i z całą rodziną jest bardzo fajnym i miłym człowiekiem i zapowiedział że 6ego stycznia odprawi mszę u nas w domu i MISIO się zgodził tata MISIA.

to z pokoiku MICHAŁKA na forum