wtorek, 25 października 2011

Od wczoraj Michaś z mamą sa na oddziale w Klinice.
Misiu dostał dziś w nocy temperatury i bardzo bolała go nózka. Nie pomógł "zwykły" środek przeciwbólowy i Michaś musiał dostać morfinę aby nie bolało... Mimo iz morfologia krwi jest w normie, jeden z markerów nowotworowych bardzo się podniósł... Iwonka mówiła, że kiedy Michaś jest w domku wsyzstko jest w miare ok a kiedy przyjeżdżają do szpitala jest gorączka, nasilają się bóle i różne niepokojące objawy...Pani doktor, która zagladała do Misia w nocy mówi, że to stres zwiazany z pobytem w szpitalu powoduje, że objawy choroby nasilają się - zmniejsza się odporność i choroba atakuje podstepnie...
Mimo wszystko chemia bedzie od dzisiaj podawana...

Tak jak pisalismy wcześniej wyjazd czy chociażby konsultacja z prof. Bertholdem była przewidziana na koniec listopada czy początek grudnia. Profesor powiedział, że mają przyjechać jesli Misiu zostanie w takim stanie fizycznym w jakim był w czerwcu, lipcu - jeśli cokolwiek złego bedzie się działo, nie mają po co przyejdżać, bo On nie bedzie umiał Im pomóc...

Módlmy się, trzymajmy kciuki  żeby stan Misia poprawił się, Michaś to silny facet, na pewno da radę... Być może ta gorączka to objaw jakiejś infekcji, o którą teraz nietrudno, bo pora jesienna sprzyja przeziębieniom i po antybiotyku wszystko wróci do jako takiej normy... Poprzedni pobyt w klinice też zakończył się antybiotykiem... Trzymajmy kciuki, kochani...
Bardzo dziękuję w imieniu rodziców Misia, że jesteście...

Brak komentarzy: